Sylwia i Diego – wesele na gdańskiej starówce, sesja plenerowa nad jeziorem Otomińskim

Z punktu widzenia fotografa każdy ślub jest inny. I każde wesele jest wyjątkowe. Ale ten ślub i wesele były wyjątkowo wyjątkowe.

Fotografowałem już nieraz śluby, gdzie panna młoda i pan młody pochodzili z różnych krajów, ale z reguły dominowały na nich polskie zwyczaje i tradycje. Dopiero u Syliwii i Diega zobaczyłem próbę połączenia ślubnych tradycji z Polski i Hiszpanii.

Jak się pewnie domyślacie, przygotowania ślubne na sposób hiszpański nie różnią się wiele od tych, jakie mamy w Polsce, więc nie będę się o nich rozpisywał, wszystko możecie zobaczyć na zdjęciach 😉

Ślub Sylwii i Diega odbył się w jednym z najpiękniejszych trójmiejskich kościołów – kościele pw. Św. Bernarda w Sopocie.

Właściwa ceremonia ślubu rozpoczęła się od oficjalnego prowadzenia pana młodego do ołtarza przez jego mamę, która pełniła też funkcję świadkowej. Sylwię do ołtarza prowadził oczywiście jej tata, który był również świadkiem. Dopiero w tym momencie, przed ołtarzem, rodzice pobłogosławili parę młodą. I tu popłynęły pierwsze łzy wzruszenia, których tego dnia było naprawdę dużo 🙂

Wesele Sylwii i Diega w całości odbyło się na gdańskiej starówce, ale podzielone było na dwie części – najpierw przyjęcie dla najbliższej rodziny, potem, już w innym miejscu, zabawa dla dużo większej liczby gości.

Pierwsza część wesela odbywała się w naprawdę fantastycznym miejscu, restauracji Cała Naprzód, zlokalizowanej na czwartym piętrze sąsiadującego z gdańskim żurawiem budynku Ośrodka Kultury Morskiej przy Długim Pobrzeżu. W dodatku ja dostałem najlepsze miejsce w całej restauracji, bo mój stolik był na tarasie, z widokiem na Motławę. I zupełnie przy okazji mogłem zobaczyć coś absolutnie wyjątkowego – skoki do wody z gdańskiego żurawia 🙂

Szczerze mówiąc, na takich „przyjęciach weselnych” z reguły nie mam zbyt wiele pracy, tym razem jednak było zupełnie inaczej. Było mnóstwo toastów, przemowy wywołujące masę śmiechu i jeszcze więcej wzruszeń, upominki dla gości, podziękowania i prezenty dla rodziców. A gdy babcia pana młodego zaśpiewała a capella rzewną, hiszpańską pieśń, to płakała przynajmniej połowa gości 🙂 Na koniec tej części wesela zrobiliśmy masę zdjęć rodzinnych z widokiem na gdańską starówkę, a potem przenieśliśmy się na drugą stronę Motławy, do restauracji Ołowianka, gdzie już czekała reszta gości weselnych Sylwii i Diega. A tam prezentacje, kolejne upominki dla gości, fajerwerki, tort i mnóstwo dobrej zabawy.

Wkrótce po weselu spotkaliśmy się jeszcze raz, na sesji plenerowej. Zaczęliśmy od moich ulubionych klimatów, czyli jezioro, pole, las itp. Żeby nie tracić czasu na dojazdy, wybór padł na okolice Jeziora Otomińskiego, które bardzo dobrze znam i bardzo lubię. Druga część sesji plenerowej odbyła się na gdańskiej starówce.