Asia i Kuba – ślub i wesele na Mazurach
Już od kilku lat jakoś tak się składa, że dokładnie raz na rok fotografuję ślub i wesele na Mazurach. Ja oczywiście nie miałbym nic przeciwko temu, żeby jeździć na Mazury częściej, bo lubię takie wycieczki, no ale to już nie do końca ode mnie zależy 😉
W ostatni weekend sierpnia ubiegłego roku, za sprawą ślubu i wesela Asi i Kuby wylądowałem nad samym Jeziorakiem, którego, ze względu na bardzo napięty plan zajęć, nie zdążyłem nawet zobaczyć… Ale może jeszcze będzie okazja.
Przygotowania i wesele odbywały się w Mazurskim Centrum Aktywnego Wypoczynku Gerczak w Jażdżówkach. Pięknie położony hotel, z naprawdę imponującą, ogromną salą weselną tuż obok. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym troszkę nie ponarzekał, ale o tym za chwilę.
Ślub odbył się w niewielkim kościele św. Andrzeja Boboli na Lipowym Dworze w Iławie. Tu akurat zupełnie nie miałem na co narzekać 😉 Kościół nie za duży, bardzo ładny, a przede wszystkim, wyjątkowo jasny, młodzi uśmiechnięci, mamy wzruszone… Takie śluby lubię fotografować 🙂
Korzystając z pięknego położenia sali weselnej i idealnej pogody, jeszcze przed pierwszym tańcem zrobiliśmy mnóstwo zdjęć na dworze. Na jednym ze zdjęć grupowych, które zobaczycie poniżej, po bokach Asi i Kuby stoją dwie inne „moje” pary młode, odpowiednio z 2016 i 2017 roku. Muszę przyznać, że jest to dla mnie niezwykle satysfakcjonujące, kiedy pary, których ślub i wesele fotografowałem polecają mnie swoim znajomym, a ci polecają mnie kolejnym swoim znajomym 🙂 Asia i Kuba twierdzili, że są już ostatnią para z tego kręgu, ale wszystko wskazuje na to, że jeszcze się spotkamy 🙂
No dobra, pora trochę ponarzekać 😉 Sala bankietowa, na której odbywało się wesele Asi i Kuby była ogromna, pięknie udekorowana i… niesamowicie ciemna. A sufit ze smoliście czarnego drewna i ogromne okna sprawiały, że zupełnie nie miałem o co rozpraszać światła lamp błyskowych. Co prawda już od dłuższego czasu fotografuję wesela z użyciem kilku zdalnie wyzwalanych lamp, ustawionych w różnych punktach sali, to jednak nadal lubię dodać trochę miękkiego, rozproszonego o sufit lub ściany światła. Tutaj nie było o tym mowy. No ale cóż, jak się nie ma, co się lubi, to trzeba sobie radzić inaczej 😉 Na szczęście zespół (którego nazwy oczywiście nie pamiętam 😛 ) zagrał rewelacyjnie, a goście bawili się naprawdę fantastycznie, więc zdjęć miałem jak zwykle aż za dużo 😉